Wprawdzie nie był to gmach TVP, Polsatu czy TVN, ale jakie to ma znaczenie? Wrażenie, jakie zrobiła na nas wizyta w siedzibie Telewizji Wałbrzych pozostanie w nas na długo.
Od dawna chcieliśmy dowiedzieć się jak wygląda praca mediów "od kuchni". I praca ludzi mediów - oczywiście. Dlatego, właśnie 23 marca wybraliśmy się, pod opieką pani Sandry i pani Reni do najważniejszych lokalnych mediów. Przywitały nas czerwone fotele, montażownia, flesze… to wszystko przywitało nas, zaraz po przyjacielskim uścisku ręki pana redaktora naczelnego. Studio, wraz ze wszystkimi, najtajniejszymi zakamarkami pokazała nam bardzo sympatyczna pani redaktor.
Od dawna chcieliśmy dowiedzieć się jak wygląda praca mediów "od kuchni". I praca ludzi mediów - oczywiście. Dlatego, właśnie 23 marca wybraliśmy się, pod opieką pani Sandry i pani Reni do najważniejszych lokalnych mediów. Przywitały nas czerwone fotele, montażownia, flesze… to wszystko przywitało nas, zaraz po przyjacielskim uścisku ręki pana redaktora naczelnego. Studio, wraz ze wszystkimi, najtajniejszymi zakamarkami pokazała nam bardzo sympatyczna pani redaktor.
- Po pierwszym opadzie szczęki zabraliśmy się ostro do pracy - relacjonują wychowankowie - za zadanie mieliśmy nagranie krótkiej audycji z okazji zbliżających się świąt wielkanocnych. Takiej, która nadawałaby się do emisji w regionalnej telewizji.
Miało być łatwo: kamery, światła, mikrofony, czerwone fotele, które znamy z ekranu. My występujący w roli składających życzenia. Cyk i zrobione! Ale, jak się w praktyce okazało, to wcale nie jest to taka bułka z masłem! Mówią, że stres mobilizuje, my twierdzimy, że nie zawsze. Głos więźnie w gardle, nie wiadomo co zrobić z rękami, gdzie patrzeć. Galopujące myśli: "co to ja miałem powiedzieć, napisałem sobie na kartce przecież". Okazało się jednak, że w telewizji trema nie musi być zabójcą.
Miało być łatwo: kamery, światła, mikrofony, czerwone fotele, które znamy z ekranu. My występujący w roli składających życzenia. Cyk i zrobione! Ale, jak się w praktyce okazało, to wcale nie jest to taka bułka z masłem! Mówią, że stres mobilizuje, my twierdzimy, że nie zawsze. Głos więźnie w gardle, nie wiadomo co zrobić z rękami, gdzie patrzeć. Galopujące myśli: "co to ja miałem powiedzieć, napisałem sobie na kartce przecież". Okazało się jednak, że w telewizji trema nie musi być zabójcą.
- Prędko zrozumieliśmy, że programu telewizyjnego nie robi się "na setkę"- opowiada Piotrek - dowiedzieliśmy się, że każde ujęcie można powtórzyć. Wszystko, co nie potrzebne wyrzucić w niebyt, a montaż jest niezwykle istotną częścią produkcji programu. Że telewizje rzadko robią programy "na żywo", bo to trudne i drogie! A gdy już każdy z nas powiedział kilka miłych słów do swoich bliskich i znajomych, można było zabrać się za montaż.
Widok reżyserki robi wrażenie! Oj robi. Takie malutkie pomieszczenie, a w nim: konsolety, komputery, ekrany. Wszędzie guziki, guziczki, pokrętła, suwaki, klawiatury komputerowe. I gdzieś, w magicznych wnętrznościach tego wszystkiego zapisy naszych wypocin, w postaci takich zabawnych punkcików i kreseczek. Jak się do tego dobrać? Ano trzeba mieć wiedzę i umiejętności. I pani redaktor miała:
- O tu jeszcze trzeba wyciąć, tutaj wyciszyć …klik..klik …klik… i gotowe…! - oczy nam wyskoczyły z niedowierzania.
Klikając „to raz - to dwa”, w kilkanaście minut zmontowano krótki „program” z naszym udziałem. Efekty wywołały podziw. I wreszcie dowiedzieliśmy się dlaczego wszystko w telewizji jest tak "durnowato" zielone! Skąd mieliśmy wcześniej wiedzieć, że to jest tak zwany "green room", do którego, na etapie obróbki można wprowadzić dowolne obrazy jako tło? Okazało się, że nasze życzenia mogą być oprawione w panoramy Wałbrzycha, ale również Rzymu - to tylko kwestia zrobienia odpowiedniego zdjęcia wcześniej. A to wszystko dzięki temu zielonemu malowaniu. Okazało się też, że jak się przyjdzie w zielonej bluzie do takiego studia, to się człowiekowi tułów robi przeźroczysty.
Klikając „to raz - to dwa”, w kilkanaście minut zmontowano krótki „program” z naszym udziałem. Efekty wywołały podziw. I wreszcie dowiedzieliśmy się dlaczego wszystko w telewizji jest tak "durnowato" zielone! Skąd mieliśmy wcześniej wiedzieć, że to jest tak zwany "green room", do którego, na etapie obróbki można wprowadzić dowolne obrazy jako tło? Okazało się, że nasze życzenia mogą być oprawione w panoramy Wałbrzycha, ale również Rzymu - to tylko kwestia zrobienia odpowiedniego zdjęcia wcześniej. A to wszystko dzięki temu zielonemu malowaniu. Okazało się też, że jak się przyjdzie w zielonej bluzie do takiego studia, to się człowiekowi tułów robi przeźroczysty.
- Z siedziby wałbrzyskiej grupy mediowej wyszliśmy rozemocjonowani, zadowoleni, bogatsi o wiedzę i nowe doświadczenia. Były to kolejne, bardzo ciekawe zajęcia zawodoznawcze! - jak oceniają sprawczynie całego zamieszania, pani Renia i pani Sandra.
Prezesowi i pracownikom grupy WTV, za gościnność i pokazanie warsztatu swojej pracy, serdecznie dziękujemy. To było bardzo pouczające przedpołudnie.
Dowiedzieliśmy się, że Wałbrzyska Grupa Mediowa działa wielopłaszczyznowo: "od mediów internetowych aż do mediów papierowych". To telewizja lokalna, internetowa, ale również nasz ulubiony portal regionalny. Zachęcamy do zawarcia bliższej znajomości z naszymi lokalnymi mediami.
txt: ReG, StArt , foto: własne
do grafiki nagłówkowej użyto grafiki: D.Domagała Grupa Mediowa TV Wałbrzych, pochodzenie google.com , grafika telewizor: spidersweb.pl